Konsekwencje wyborów do Europarlamentu we Francji
Kategoria: Instytucje finansowe
Rozmówczyni wyraziła swoją opinię na temat wyniku wyborczego Zjednoczenia Narodowego, jednocześnie wskazując na przyczyny, które mogły odegrać kluczową rolę w tej kwestii.
„Nie jestem zaskoczona, że liczba mandatów dla Zjednoczenia Narodowego spadła, ponieważ już między dwiema turami stało się jasne, że zawiązał się pewnego rodzaju sojusz. Dziennik „Le Figaro” nazwał to złośliwie „koalicją świętoszków” i tych, którzy chcieli powstrzymać Marine Le Pen, a raczej Jordana Bardellę, który był głównym kandydatem na premiera. Mieliśmy tzw. trójkąty, a czasami nawet czworokąty, czyli osoby, które weszły do drugiej tury. Cały ten sojusz polegał na tym, że część pretendentów się wycofała, chyba około 200, […] żeby głosy mogły się skupić tylko na tym jednym, który pozostanie, albo z prezydenckiej partii, albo z koalicji lewicowej. To poskutkowało, i to bardziej niż się spodziewałam. Można powiedzieć, że liczba mandatów dla Zjednoczenia Narodowego zdecydowanie spadła. Myśleliśmy, że będą mieli około 180. Wyszło 143. […] Rzeczywiście, ten wynik wyszedł słabszy, ale jednocześnie nie ma żadnej wyraźnej większości. Nikt nie uzyskał wymaganych 289 mandatów” – zauważyła publicystka.
Rybińska skomentowała również konsekwencje oraz reakcje członków obozu politycznego Emmanuela Macrona na decyzję o ogłoszeniu nowych wyborów.
„Można więc powiedzieć, że ordynacja wyborcza uratowała Macrona, bo tym rozpisaniem wyborów zagrał va banque. Podjął ogromne ryzyko wobec własnej partii i stracili ponad 100 mandatów. To oznacza, że sporo osób musiało się pożegnać z miejscem w parlamencie, co nigdy nie jest rzeczą przyjemną. Niektórzy mówili mediom francuskim, oczywiście anonimowo, że Macron to Neron, egoista, narcyz, że w ogóle nie obchodzi go partia i istnieje tylko po to, aby go wspierać. To wszystko prawda. Dziwię się tylko, że członkowie tej partii jeszcze tego nie zauważyli” – podkreśliła.
W rozmowie mocno zaznaczona została kwestia przyszłości i stabilności nowego rządu. Okres po wyborach, zdaniem ekspertów, może bowiem zostać wykorzystany przez prezydenta do osłabienia lewicowej koalicji.
„W tej chwili trudno będzie wyłonić jakikolwiek sensowny rząd z tego wszystkiego. Trzeba przepchnąć ustawy, m.in. budżetową. A to są bardzo trudne sprawy i raczej się spodziewam, że będzie to rok dosyć chaotyczny, do momentu, gdy Macron ponownie, zgodnie z francuską Konstytucją, będzie mógł rozwiązać parlament, co zapewne zrobi, żeby próbować po raz kolejny uzyskać większość, chociaż relatywną, a także odbudować swoją partię. Zapewne będzie też próbował dzięki rozgrywkom osłabić kruchy obecnie blok lewicowy” – zaznaczyła publicystka.
Kacper Kita podkreślił natomiast, że kwestia doboru ludzi oraz ograniczeń wizerunkowych, jakie ma partia Marine Le Pen, stanowią znaczący problem w kontekście wyników wyborczych Zjednoczenia Narodowego.
„Jordan Bardella nie został uznany za dość poważnego człowieka, bowiem trudno przyjąć, aby 28-latka bez specjalnego doświadczenia, który był tylko europosłem, został premierem. To jedna z przyczyn, którą trzeba będzie dokładnie przeanalizować. Problemem jest też program ekonomiczny, służący z jednej strony zdobywaniu głosów mieszkańców mniejszych miejscowości, robotników, pracowników, kierowców itd., a z drugiej strony, aby w kolejnej turze mieć po swojej stronie wyborców z klasy średniej i wyższej, tej bardziej konserwatywnej i patriotycznej, a także wyborców centrowych. To będzie spore wyzwanie” – powiedział publicysta.
Rozmowa została przeprowadzona 9 lipca 2024 r.
Całość podcastu na platformie Spotify